Sektor usług streamingowych rozwija się bardzo szybko dzięki coraz większemu popytowi. Dzisiaj można znaleźć dziesiątki takich serwisów chodzisz jeszcze dekadę temu nie był żadnego. Do tego szerokiego wachlarza dodany zostanie wkrótce jeszcze jeden – Disney.
Disney był związany z Netflixem długim kontraktem na pokazywanie klasycznych bajek animowanych oraz innych programów. Firma ostatnio wypowiedziała tę umowę i ogłosiła, że zamierza stworzyć własną usługę strumieniową. Prawdopodobnie zostanie ona uruchomiona w 2019 roku.
Całkiem nowy świat Disneya
Disney to od prawie stu lat jedna z najbardziej lukratywnych marek w świecie rozrywki. Po nabyciu praw do Gwiezdnych Wojen, Disney jest obecnie w posiadaniu praw do jednych z najbardziej dochodowych filmów na świecie. Posiada również ogromną bibliotekę filmów animowanych, kreskówek oraz programów telewizyjnych, które tak naprawdę nigdy się nie starzeją. Wydaje się oczywistym, że Disney prędzej czy później zdecyduje się na otwarcie takiego serwisu, aby zadowolić wszystkich fanów swojej marki.
Jeśli chodzi o Netflix to konflikt z Disneyem jest sporym ciosem. Disney był jednym z najważniejszych kontrahentów Netflixa. Umowę zawarto jeszcze w 2012 roku, kiedy streaming był jeszcze w powijakach i nie miał jeszcze tak masowego odbiorcy jak jest to dziś. Umowa ta, jednakże, weszła w życie dopiero w zeszłym roku co oznacza, że Netflix wiele stracił zanim zdążył cokolwiek zyskać.
Jeśli chodzi o Disneya to usługa strumieniowania może stać się żyłą złota generującą miliardowe dochody. Nie jest łatwo zdobyć filmy Disneya poza klasyczną drogą kupna. Widzowie muszą film kupić zamiast jego wypożyczenia. Nie jest wcale tak łatwo znaleźć pozycje Disneya na półkach wypożyczalni. W związku z tym, że w obecnych czasach kupowanie fizycznych kopii filmów staje się przeżytkiem, streaming wydaje się być jedynym naturalnym posunięciem dla Disneya. Firma najprawdopodobniej zarobi mnóstwo pieniędzy na udostępnienie online wszystkich swoich klasyków wyprodukowanych w ciągu ostatnich trzech dekad.
Losy dostępności filmów spod znaku Gwiezdnych Wojen i Marvela
Umowa z Netflixem nie jest całkowicie rozwiązana. Rozwód będzie stopniowy – nie nagły. Netflix w dalszym ciągu ma w swojej ofercie niektóre pozycje Disneya. Disney ogłosił stopniowe wycofywanie swoich tytułów z oferty Netflixa począwszy od 2019 roku wraz z otwarciem swojego kanału streamingowego. Zgodnie z nową umową, Netflix będzie miał w swojej ofercie niektóre tytuły do końca 2019 roku. Użytkownicy Netflixa będą mogli obejrzeć Gwiezdne Wojny Epizod VII: Przebudzenie Mocy oraz nadchodzące Gwiezdne Wojny Epizod VIII: Ostatni Jedi ale ostatni film z trylogii, który ma się pojawić po roku 2019 nie będzie już dostępny.
Sytuacja wygląda podobnie jeśli chodzi o tytuły spod znaku Marvela więc ich fani nie muszą się jeszcze obawiać. Netflix potwierdził, że w dalszym ciągu będzie współpracował z Disneyem i wciąż będzie w posiadaniu praw do pokazywania tytułów z Marvel TV. Jeśli jesteś miłośnikiem świata Marvela, będziesz w dalszym ciągu mieć dostęp do treści, które znajdują się już na tej platformie. Bardzo możliwe, że wszystkie produkcje spod znaku Marvela będą się pojawiały w ofercie Netflixa, przynajmniej do końca 2019 roku. Nie ma więc na razie powodów do paniki.
Disney dokonuje ogromnych inwestycji w nową usługę streamingową
Disney bardzo poważnie podchodzi do swojej nowobudowanej usługi. Firma weszła we współpracę z BAMTech aby opracować nowe oprogramowanie dla nowej sieci streamingowej. Jeśli nie jest ci znana nazwa BAMTech wyjaśniamy, że jest to internetowy deweloper wideo, który umożliwia strumieniowanie na żywo ligi baseballowej. Ta sama firma stworzyła oprogramowanie stojące za strumieniowaniem takich gigantów jak HBO, WWE oraz serwisy NFL. Disney poczynił spore inwestycje w BAMTech. Tylko w tym roku Disney zainwestował w nią sumę 1,58 miliarda dolarów.
Dzięki inwestycji Disneya akcje BAMTechu poszybowały w górę a wartość rynkowa firmy wynosi obecnie 3,5 miliarda dolarów. Komentatorzy finansowi uważają, że inwestycje Disneya mają ostatecznie na celu przejęcie BAMTech, co Disney sam potwierdził. Ostatnia inwestycja w wysokości ponad miliarda dolarów dał Disneyowi pakiet kontrolny 75 procent akcji w BAMTech. Disney jest na najprostszej drodze do przejęcia BAMTech jak tylko zostaną uregulowane wszystkie kwestie prawne.
Powszechnie ceniony prezes Disneya, Bob Iger, dzięki któremu Disney wydobył się z dołka stwierdził, że przejęcie BAMTech byłoby „całkowicie nową strategią rozwoju dla firmy”. Przejęcie, kiedy już dojdzie do skutku, umożliwi otwarcie usługi bezpośrednio skierowanej do klienta. Zarząd Disneya ma nadzieję, że nowe technologie będą podporą dla nowej usługi strumieniowej i dadzą jej niezliczone możliwości stworzenia innych usług streamingowych. Platformy takie jak Netflix i Hulu już mają kolejkę konkurencyjnych produkcji animowanych takich jak popularny gatunek anime.
Spojrzenie na nadchodzącą usługę strumieniową Disneya
Jak może wyglądać nowa usługa Disneya? Czy będzie dostępna na całym świecie? Czy będzie lepsza niż Netflix? Jeszcze za wcześnie aby odpowiadać na takie pytania. Dotychczas Disney zdradził jedynie, że będzie to nowa usługa streamingowa oparta na zasadzie wideo na żądanie dostępna po wykupieniu subskrypcji, czyli zasadniczo nie różni się to od większości obecnie funkcjonujących usług. Disney zaznaczył również, że usługa będzie przeznaczona na rynek amerykański. Nie wiadomo czy oznacza to, że będzie ona niedostępna poza terytorium USA.
Wiele usług oferujących streaming takie jak Netflix nie udostępniają pełnej oferty swojej biblioteki dla widzów znajdujących się poza terytorium USA. Dzieję się tak z powodu umów licencyjnych. Usługi streamingowe wykupują licencję na pokazywanie zawartości wyłącznie na danym terenie, takim, który gwarantuje zyski. Zdarza się, że w danym rejonie lokalną licencję na daną zawartość ma już ktoś inny tak, że usługa streamingowa nie może udostępnić zawartości klientom w danym regionie. Zazwyczaj Disney zachowuje wyłączne prawa do swoich tytułów ale dystrybucja globalna może nawet dla Disneya stanowić pewien problem.
Tak czy inaczej, usługa Disneya zostanie włączona w 2019 roku i będzie zawierać nowe oryginalne produkcje. Firma planuje wykorzystać oczekiwane tytuły takie jak Toy Story 4 oraz sequel do Frozen aby spopularyzować swoją nową usługę. Oczywiście starsze tytuły zarówno spod znaku Disneya jak i Pixar również znajdą się w ofercie. Dostępne będą również tytuły z katalogu Disney TV.
Disneylife 2.0?
Może trudno w to uwierzyć, ale nie jest to pierwszy raz kiedy Disney uruchamia usługę strumieniowania. W 2015 roku Disney uruchomił Disneylife wyłącznie dla widowni brytyjskiej. Angielscy widzowie dostali dostęp do przepastnej biblioteki Disneya łącznie z dodatkami. Te dodatki to ścieżki dźwiękowe nagradzane Oscarami, klasyczne animacje a nawet książki. Disneylife dawał wszystko – od serilu Bug Juice do komputerowej animacji Wreck-It Ralph.
Disneylife uchyla rąbka tajemnicy co do tego jak będzie wyglądała nowa usługa. W tamtym czasie Disneylife był zaskakująco niedrogi. 13 dolarów miesięcznego abonamentu to mniej niż brytyjski Netflix. Disneylife udostępnił aplikację umożliwiającą zapisywanie materiałów i oglądanie ich w trybie offline. Był również stream na żywo. Disneylife był dostępny w Chinach przez pięć krótkich miesięcy po czym zablokował ten dostęp bez wyraźnego powodu.
Disneylife w tamtym czasie był jedyny w swoim rodzaju. Nawet taki gigant streamingu jak Netflix nie był w stanie równać się z dostępną zawartością. I choć uwielbiamy Netflixa, nie daje on dostępu do takich rarytasów jak muzyka czy książki. Disneylife jest wciąż dostępny wyłącznie jako aplikacja w Zjednoczonym Królestwie.
Łatwo jest się domyślać, że nowa usługa będzie w pewnym stopniu przypominała Disneylife. Odniosła ona duży sukces rynkowy nie mając sobie równego przeciwnika. Dla fanów Disneya sprawa była prosta.
Usługa Disney’s ESPN będzie dostępna w przyszłym roku.
Disney wraz z ESPN planuje uruchomienie kanału sportowego nie powiązanego z filmami. Kanał ESPN-Disney będzie miał swoją premierę na początku 2018 roku. Disney jest współwłaścicielem ESPN więc nie jest to żadnym zaskoczeniem. Disney ogłosił, że nowa usługa ESPN będzie pokazywać około 10 000 krajowych, regionalnych oraz międzynarodowych wydarzeń sportowych rocznie. Wielbiciele sportowych emocji już zacierają ręce patrząc na plany Disneya.
Kanał ESPN będzie również kanałem opartym na subskrypcji. Będzie umożliwiał wybranie indywidualnych pakietów sportowych. Usługa będzie dostępna bezpośrednio bez żadnych kanałów pośredniczących. Jeśli lubisz ESPN jest to z pewnością dobra wiadomość. ESPN był często krytykowany za wysoką cenę. Wielu użytkowników prywatnych ale również i sieci kablowych próbowało wykluczyć ten kanał właśnie ze względu na cenę. Zapewniony przez Disneya bezpośredni dostęp do serwisu ESPN może pomóc w zatrzymaniu tej tendencji bez zbytniego obniżania dochodów. Disney może uzyskać dodatkowy dochód od każdego użytkownika przy pomocy kibiców lubiących ten kanał oraz kochających sport i nie wyobrażających sobie tego, że mogą nie obejrzeć swoich ulubionych wydarzeń sportowych.
Mając dwie usługi streamingowe, Disney będzie dominował na rynku strumieniowania szczególnie jeśli chodzi o młodych odbiorców i ich rodziny. Jedynym minusem jest to, że widzowie będą musieli nabyć kolejną subskrypcję znajdującą się na oddzielnej platformie. Prawdopodobnie jednak będzie to warte zachodu jeśli za jednym zamachem można będzie obejrzeć Gwiezdne Wojny oraz Króla Lwa.
BACK TO NEWS